Może W Warszawie (Feat. Mika Urbaniak)
Bohdan Łazuka
Tak mi wstyd, strasznie wstyd Bo zakochałem się Który raz? Setny raz! Lecz zakochałem się Nie chciałem, mała szczupła blond Myślałem przejdzie, ależ skąd! Męczę się, dręczę się Sam nie wiem czego chcę Bo to się zwykle tak zaczyna Sam o tym nie wiesz jak i gdzie Po prostu wzięła cię dziewczyna A to jest znak, że już jest źle Z początku rzadko ją widujesz A potem chcesz z nią częściej być I w końcu trudno, ale czujesz Że bez niej już nie możesz żyć Za jeden dzień z tą twoją ukochaną Oddałbyś tysiąc lat Za jedna noc zaś gdyby ci kazano Dałbyś chętnie cały świat Bo to się zwykle tak zaczyna Sam nawet nie wiesz jak i gdzie O całym świecie zapominasz I kochasz, bo tak serce chcę Tak mi wstyd, strasznie wstyd Lecz coś mnie peszy w niej Byłem z nią prawie rok Dużo, bo można mniej To takie przykre sprawy są Bo prawda cóż kochałem ją Męczę się, dręczę się Sam nie wiem czego chcę Bo to się zwykle tak zaczyna Sam nie wiesz jak i gdzie Zaczyna nudzić cię dziewczyna A to jest znak, że już jest źle Zaczynasz chodzić z nią do krewnych A potem mówisz, "Sama idź" I w końcu trudno, jesteś pewny Że dłużej z nią nie możesz żyć Za jeden dzień bez twojej ukochanej Oddałbyś tysiąc lat Za jedna noc zaś gdyby ci kazano Dałbyś chętnie cały świat Bo to się zwykle tak zaczyna I trwa przez jeszcze kilka dni W końcu ją rzucasz, zapominasz I to jest życie C'est la vie C'est la vie