Spalacz Bud (Feat. The Returners)
Dwa Sławy
3:22Yeah I znów, choćbym postawił nas na rzęsach I znów, ciągle wyrzuca nas w zakrętach I znów, w kółko i prędko, brutto i netto I znów, smutno mi wiesz to, a chciałbym tylko usnąć i westchnąć (ya, yeah) I znów tu chuj wyjdzie, to Trzymam się mocno jakbym wspinał się po linie Mama mówiła dbaj o swe życie Póki to chyba nie ten pociąg, gdzie jest mój bilet Stoję w korku, za szybą z parkometru ticket Problemy ściągam na bary tak jak blachy nitem Leję wódę za kołnierz, oby z fartem i blikiem Dam znać dokąd idzie młody synek Jak chomik w kołowrotku Jak leming korpo kotku (aha) Jak kulka w totolotku (mhm) Piekło ma 360 stopni (stopni) Piekło? O to, to tu (to tu) Dzielę oddech na pół (okej) Ciepnę mońce na stół Schody, 360 stopni Dzień świstaka, cień człowieka Życie to dziwka i nie poczeka Ty a życie to nie czas na rekonesans Życie to dziwka i nie poczеka Życie to chwilka i daje po pysku Wystarczy iskra i parę pocisków Witamy w świeciе opartym na ego I ciągłym jebanym wyzysku, "Stek Boy: I znów, choćbym postawił nas na rzęsach I znów, ciągle wyrzuca nas w zakrętach I znów, w kółko i prędko, brutto i netto I znów, smutno mi wiesz to, a chciałbym tylko usnąć i westchnąć Mam dosyć kolejnej jebanej zimy, bez kitu Choć dla niektórych, to może być pierwszy śnieg w życiu Mam nic w kalendarzyku, te dni są moim wrogiem Ważne są te, których nie znam, ale są już policzone Znów przejebałem masę papy, jestem w pętli I nie poniosłem za to żadnych konsekwencji I nic nowego, nadal melo i bełkot Nie wiem czemu słownik znów poprawia Mielon na Mielno Wciąż wracam na linię startu, a bieg dawno skończył się dla mnie Ale zanim pokryje marmur, znajdę wyjście, opuszczę klatkę Zawsze jeździliśmy po bandzie, paru z nas już dziś nie pojeździ Zmarnowałem niejedną szansę, ale sam dążyłem do klęski Wszyscy wokół mówią tylko jak wyglądać Jak oddychać, tak bez końca, tak bez życia Łaknę słońca, w bani dżihad, ludzie widzą to co pragnę dzisiaj Słyszysz to, co bym chciał byś słyszał (aha) A ja pragnę pobiec przed siebie, by skutecznie uciec przed pętlą (aha) Bo już byłem w piekle i w niebie i nadal uciekam, by usnąć i westchnąć I znów, choćbym postawił nas na rzęsach I znów, ciągle wyrzuca nas w zakrętach I znów, w kółko i prędko, brutto i netto I znów, smutno mi wiesz to, a chciałbym tylko usnąć i westchnąć I znów, choćbym postawił nas na rzęsach I znów, ciągle wyrzuca nas w zakrętach I znów, w kółko i prędko, brutto i netto I znów, smutno mi wiesz to, a chciałbym tylko usnąć i westchnąć Ile to już lat wciąż to samo (to samo, wciąż to samo) Ile to już lat wciąż to samo Ile to już lat wciąż to samo (to samo, wciąż to samo) Cokolwiek zrobię to zawsze za mało