Jestem
Indeb
2:57Jedziemy Benz'a Rok '98 przez las, dzisiaj to Ty poprowadzisz Bo jakiś czas nie prowadzę zbyt dobrze się, lampy odbijają drogowskazy Uchylam szybę, steruję radio, dym przez Hallsa mrozi mi gardło Tylko dla nas piszę scenario, w którym będziemy spoglądać z patio Na góry gdzieś w Alpach, nie wiem, czy Włochy, Szwajcaria, nie wiem jak zabrzmi nasz soundtrack Na razie w hotelach po kobel za dobę w czteroletnich Nike'ach Sprawdzam wątrobę i czy szczelna garda jest jeszcze Z zadumy wybudza mnie stacja i nocne powietrze Nad głową świeci mi neon dwa cztery jak aureola Od jakiegoś czasu nie przebieram w środkach, nie przebieram w słowach Ten świat nie jеst dla mnie, chyba nie chcę do niego się przystosować Dziś zamykam oczy i lеcę tam, gdzie zaprowadzi mnie droga Więc proszę mnie odnajdź, bo zgubiłem siebie, a szukam się co dnia Czasu już szkoda, więc obok potrzebna mi Twoja osłona Niech kieruje zodiak, bo znów się rozbijam na życia rozdrożach Zapętlony w słowach, nie mam już ochoty zaczynać od nowa Więc proszę mnie odnajdź, bo zgubiłem siebie, a szukam się co dnia (co dnia) Czasu już szkoda, więc obok potrzebna mi Twoja osłona Jej Chance z Chanel miesza się z mokrym asfaltem i Amnezją Haze Jest parę miejsc, w które chcę ją zabrać i parę, do których chcę zapomnieć wejść Piliśmy espresso na Piazza San Marco, piliśmy browara za Kerfem Express Każdy dzień, wiem dziś, było warto, mimo że wciąż się szukam co dzień W tamtym roku nie tylko płaciłem kartą, przez co paranoje, bezsenność i stres Kiedyś byłaś dla mnie zagadką, dziś odpowiedzią jak mam znaleźć się Wbijam w ich puste klątwy i zazdrość, wbijam w tych, co chcą odebrać mi tlen Wizję w kosmos sobie wbijam w paszport, z następną stacją witam już dzień Nad głową świeci mi neon dwa cztery jak aureola Od jakiegoś czasu nie przebieram w środkach, nie przebieram w słowach Ten świat nie jest dla mnie, chyba nie chcę do niego się przystosować Dziś zamykam oczy i lecę tam, gdzie zaprowadzi mnie droga Więc proszę mnie odnajdź, bo zgubiłem siebie, a szukam się co dnia Czasu już szkoda, więc obok potrzebna mi Twoja osłona Niech kieruje zodiak, bo znów się rozbijam na życia rozdrożach Zapętlony w słowach, nie mam już ochoty zaczynać od nowa