Aniol Stroz - Ba
Lora Szafran
4:43Jest czwarta nad ranem już kończy się grudzień List piszę do Ciebie Czy dobrze się czujesz W New Yorku jest zimno poza tym w porządku Muzyka na Clinton Street gra na okrągło Podobno budujesz swój własny dom W głębi pustyni Od życia nie chcesz już nic Lecz musiałeś zachować wspomnienia A Jane do dziś kosmyk włosów ma Twych Wiem że gdy dawałeś go jej Myślałeś o tym by zwiać Lecz niełatwo jest zwiać Gdy tu byłeś ostatnio wyglądałeś jak starzec Podniszczyłeś swój słynny niebieski prochowiec Do każdego pociągu wychodziłeś na dworzec Bez swej Lili Marlen pojechałeś do domu Dałeś mojej kobiecie Swego życia ledwie strzęp Nie jest już moją żoną I Twoją też nie Ciągle widzę Cię z tą różą w zębach choć wiem Że to tani był greps Lecz spodobał się Jane Jane pozdrawia Cię też Cóż mam Ci powiedzieć mój bracie mój kacie Sam nie wiem czy pisać czy nie Brakuje mi Ciebie przebaczam od siebie To dobrze żeś w drogę mi wszedł A może byś tak tutaj wpadł Do mnie lub do Jane Pomyśl Twój wróg sypia twardo A żona nudzi się Więc dziękuję Ci że Wypędziłeś jej z oczu ten żal Ją myślałem że musi być tak Nie starałem się więc A Jane do dziś kosmyk włosów ma Twych Wiem że gdy dawałeś go jej Myślałeś już o tym by zwiać