Tolerancja / Na Miły Bóg
Stanisław Soyka
4:00Słyszałem jego krok Wzdłuż mojej kamienicy Utkwiłem chciwy wzrok Gdy kroczył po ulicy Chorałem flet mu brzmiał Donośnie niczym dzwon Był w tym cały żal I czerń tysiąca wron I wtedy zrozumiałem nagle że to on Na boso zbiegłem w dół Wyszedłem mu na przeciw W podwórzu głodny szczur Buszował w stercie śmieci Przy bokach ciepłych żon Gdzie chuć z miłością śpi Wtuleni w kołdry schron Rodzinny grali film A ja tak chciałem znać odpowiedz Dokąd iść Po bruku gnałem w dół Żeby mu zabiec drogę Miał płaszcz z wężowych skór I wokół wiało chłodem Obrócił ku mnie twarz Swe oczy pełne wron A blizny dawny blask Skrywały niby szron I wtedy zrozumiałem nagle kim był on Ze strachu ledwo szedł I słaniał się jak kloszard Do ust przykładał flet Od Hieronima Boscha W niebie się księżyc tlił Jak lampa w ciemną noc Jak mój sumienia krzyk Gdy rzyga schlane w sztok I że to jest darmodziej czułem że to właśnie on Mój darmodziej miłość gra Wierny naszym losom Bard który zna wszystkie sny I przemyka nocą Mój darmodziej słodki grzech Z jadem pod językiem Gdy sprzedać chce to co ma Igły ze słownikiem Przez miasto wczoraj szedł Ot zwykły domokrążca A drogi jego kres Znaczyła krwawa wstążka Flet jego wziąłem ja A brzmiał mi niczym dzwon I był w nim cały żal I czerń tysiąca wron I wtedy już wiedziałem że ja to on Wasz darmodziej miłość gram Werny waszym losom Bard który zna wszystkie sny I przemyka nocą Wasz darmodziej słodki grzech Z jadem pod językiem Gdy sprzedać chce to co mam Igły ze słownikiem