Cinema City
Gibbs
3:18Biorę wdech, żeby dłużej milczeć Parę świateł mija miliony istnień Pełny bak, no i podróż do nigdzie Nocą strach jakoś szepcze ciszej nam Resztę zła, którego nie pomieszczę w nas Zostawiamy w pomarańczowym świetle lamp Znajdę zjazd, w którym zdradzę Ci sekret Potem zawiozę nas tam, gdzie może nam przejdzie To, co nie pozwala spać, a budzi ból w nas Nawet jeśli napędza go jedynie iluzja Z każdym kilometrem jakoś łatwiej mi zaufać, że W dobrą stronę prowadzi los W drodze szukam swego szczęścia Prowadź mnie, póki widzę ląd Powiedz, ile będę jechał W stronę jutra przez mgłę, zanim stanie świat Pokieruje serce, gdzie nie znajdą nas Podróż pomimo dróg pod prąd Pozwól, zanim nam minie noc Nawet jeśli czuję strach Otula przestrzeń, po to tu jestem, by przeżyć Podróż pomimo dróg pod prąd Zróbmy sobie przystanek na zapomnianej stacji Gdzie to, co niewypowiedziane wreszcie jakoś zabrzmi Gdzieś między przepraszam, ale nie mogę wybaczyć Oh, między słowami jak ad-lib Mush-up tego co niewidziane z tym, czego nie mogę odzobaczyć Padło tyle słów, że przydałby im się krótki akapit Rozpędzeni rozmazaliśmy w szybach światła latarni Ale to, co poświęcone wróci - zagranie jak gambit Tak polepiony z sampli, w przestrzeniach liminalnych Znajdę ostatni parking, w nim po raz ostatni W drodze szukam swego szczęścia Prowadź mnie, póki widzę ląd Powiedz, ile będę jechał W stronę jutra przez mgłę, zanim stanie świat Pokieruje serce, gdzie nie znajdą nas Podróż pomimo dróg pod prąd Pozwól, zanim nam minie noc Nawet jeśli czuję strach Otula przestrzeń, po to tu jestem, by przeżyć Podróż pomimo dróg pod prąd