Zegarmistrz Światła
Tadeusz Woźniak
5:18Z tak strasznym niepokojem wpatrują się oczy Uszy dna słów sięgają tajemnicy brzmienia Lęk nagły grom czy burza to kamyk się toczy Spod nóg naszych to cień twój zląkł się mego cienia Zazdrość moja bezsilnie po łożu się miota Kto całował twe piersi jak ja po kryjomu Czy jest pośród pieszczot choć jedna pieszczota Której prócz mnie nie dałaś nigdy nikomu Raczej to wszystko pokryj jakąś dumą męską Mój poeto kochany czytam twoje słowa I cierpię jasnowidztwem twym i twoją klęską Próżne twoje pytania i krwi twojej mowa Raczej to wszystko pokryj jakąś dumą męską Najmilsza lęk ten został i w każdej rozłące Uderza w gong północy i budzi i straszy Łzy tylko twoje czyste lśniące i gorące Zamazują kontury wielkiej trwogi naszej Raczej to wszystko pokryj jakąś dumą męską Raczej to wszystko pokryj jakąś dumą męską Czy też innym frazesem to już wszystko jedno Bo i tak żywych myśli trzyma się to luźno Struchlałą mamy żądzę i taką bezwiedną Przychodzimy zbyt ufni Więc żyjemy trwogą więc żyjemy trwogą By słońce nie runęło w otchłań nieodgadłą By jak ów kamyk mały potrącony nogą W wieczną przepaść w mrok wieczny nagle nie zapadło