2K47
Siwers
3:21Piekło widziałem niejedno Od lat mam tu dobry odlot Od zawsze hustler nie playboy Inaczej by być nie mogło Ktoś puka od spodu tu w denko Kurwa jak dobrze znasz ten odgłos Z butów wyjmie Cię tu życia tempo WWA stracisz wydolność Tu zbrodnia i pacierz idą razem w parze od zawsze W tej misji Apollo po papier każdy mordo tu się kwapi Wziąć sos nie kiwnąć palcem bo na pewno nie do pracy Być sobą mordo ważne jebać kurwa ten teatrzyk Kiedy płynie na lajcie czas Kiedy nam tu nie starcza dnia Kiedy hajs jest i kiedy brak Bądź człowiekiem zachowaj twarz Zawsze ryju pamiętam jak niosę dla bliskich miłość A wam dawkę stylu To ważę proporcje jakość nie ilość Tu kiedy tylko grasz fair play będziesz dla większości odmieńcem Brudna gra to normalka w tym mieście Cienka granica by stać się zwierzęciem Ja też czasem błądzę za sensem Jestem tu tylko życia followersem Czekajcie na nowe LP self made Nie przyjdę do was ze szmelcem Twoje jutro to domek z kart Kiedy przypał i grasz va banque Kiedy stypa i kiedy bal Bądź człowiekiem zachowaj twarz Pamiętaj ryju by wszystko co złe zostawić z tyłu Świat pełen wampirów z dala od wirów Bo tam nie ma zmiłuj Twoje jutro to domek z kart Kiedy przypał i grasz va banque Kiedy stypa i kiedy bal Bądź człowiekiem zachowaj twarz Pamiętaj ryju by wszystko co złe zostawić z tyłu Świat pełen wampirów z dala od wirów Bo tam nie ma zmiłuj Życie jest pełne serpentyn Jakby scenariusz pisał sam Quentin I nie chcę zostać już dziś świętym Małolaci chcą tu żyć jak Pershing Nie idą tam pierwsi nie będą ostatni Co wchodzą w to bagno na amen Spóźniony zapłon spada morale Życie ich zmusza do salto mortale Toniesz w alko zostajesz w tyle A wtedy nie zgadza się saldo w finale Nie przez szablon na pałę Idziesz szukasz tych dróg jak Malcolm McLaren Jak Salvador Dali wymykasz sie ramom I czasem przy tym trzeba ponieść ofiarę Bo zamiast prostej wolisz pokonać slalom I choćby nie wyszło wiesz że próbowałeś Najgorzej stać się radykałem Najprościej pospolitym chamem Każdego wewnątrz mam ułamek Najtrudniej pogodzić się ze sobą samym I co dzień banię ryje mi tu stres Bo trzeba tu zamienić talent w cash A śmierć jest coraz bliżej z każdym dniem To łzy przykrywa ciągle tutaj śmiech Pierdolisz pech brać udział w grze i nie wpadać w letarg Jebać twój fame jak jesteś fake Bez szacunku dla śmiecia Słowa płyną jak krew Bo creme de la creme dla mnie tutaj to przekaz Chcę mieć spokojny sen Do życia tlen Ale to temat rzeka Twoje jutro to domek z kart Kiedy przypał i grasz va banque Kiedy stypa i kiedy bal Bądź człowiekiem zachowaj twarz Pamiętaj ryju by wszystko co złe zostawić z tyłu Świat pełen wampirów z dala od wirów Bo tam nie ma zmiłuj Twoje jutro to domek z kart Kiedy przypał i grasz va banque Kiedy stypa i kiedy bal Bądź człowiekiem zachowaj twarz Pamiętaj ryju by wszystko co złe zostawić z tyłu Świat pełen wampirów z dala od wirów Bo tam nie ma zmiłuj